Usłyszałam odgłos
ciężkich butów na schodach. Znowu tutaj idzie. Okryłam się szczelniej kołdrą
i odwróciłam plecami do drzwi. Poczułam, że po policzku spływa mi łza. Natychmiast
ją wytarłam, mając na uwadze, że on nie lubi jak płaczę. Wtedy wszystko
bardziej boli.
Już jest przy drzwiach.
Zaraz tu wejdzie i ten koszmar zacznie się na nowo. Z otwartego okna zawiał
wiatr, przynosząc ze sobą zapach alkoholu. Był pijany, jak zawsze.
Podszedł do okna i szybko je zamknął, opierając się o parapet.
- Nie chcemy byś zmarzła,
prawda kochanie? – powiedział. Nie odpowiedziałam, tylko okryłam się
kołdrą jeszcze dokładniej. Chyba wziął to za odpowiedź twierdzącą, bo
podszedł do mnie i przysiadł na łóżku. Nie mogłam powstrzymać łez, które
gromadziły mi się w oczach.Próbowałam nie wydać przy tym żadnego dźwięku, ale
moje starania poszły na marne. Kiedy tylko zauważył mój cichy płacz, jego wyraz
twarzy diametralnie się zmienił, a w oczach błysnęła złość.
- CO TO JEST?! - wrzasnął.
Wiedziałam o czym mówi. Szarpnął moim okryciem tak, że po chwili leżałam
na plecach. Zawsze to robił, więc byłam pewna, co zaraz nastąpi.
- Nie, nie. Proszę nie…
- zaczęłam błagać i moje policzki zrobiły się jeszcze bardziej mokre.
- I czego ryczysz? – warknął.
- Przecież to lubisz. - uśmiechnął się do mnie w TEN sposób. Nienawidziłam
go. Tak bardzo go nienawidziłam. Potrafił sprawiać tylko ból, zarówno
fizyczny jak i psychiczny, ale nawet nie zwracał na to
uwagi.
Zaczęło się. Zaczął zabierać
mi kołdrę, ale trzymałam się jej najmocniej jak potrafiłam. Była
moją ostatnią deską ratunku. Nie udało się. Materiał upadł na podłogę, a ja
zostałam w krótkiej koszuli nocnej. Tylko takie miałam w szafie. Dotknął mojego
uda i przesuwał dłoń coraz wyżej. Bałam się, cholernie się bałam... tego
bólu, tego dotyku. W tamtej chwili bałam sie wszystkiego co mnie
otaczało.
Zerwałam się z łóżka i
pobiegłam na drugi koniec pokoju. Wstał i podszedł do mnie. Widziałam szaleńczą furię w
jego oczach. Skuliłam się czekając na pierwsze uderzenie. Nadeszło
szybko, tak jak się spodziewałam. Uderzył mnie prosto w twarz, a ja zaczęłam
krzyczeć.
- Tak chcesz się bawić? -
zapytał i wyciągnął z półki srebrną taśmę. Oderwał kawałek i zakleił mi
usta. Pociągnął na łóżko, gdzie zerwał ze mnie koszulę. Już nic nie mogło
go powstrzymać. Nie liczyłam na moją matkę, która sama go do tego
zachęcała.
- Rób to, czego chcę, a żadna
krzywda ci się nie stanie - wycedził przez zęby. Nie widząc jakiejkolwiek reakcji
zaczął krzyczeć. - ROZUMIESZ?! – Przestraszona pokiwałam
lekko głową.
Jego dłoń ponownie pojawiła
się na moim udzie. Tym razem dotarła aż do moich majtek,
które delikatnie ściągnął. Nie spuszczając ze mnie wzroku zaczął się
rozbierać. Zamknęłam oczy. Chwilę później poczułam jego dłoń na policzku. Znowu mnie uderzył.
- Otwórz oczy. Masz to
wszystko widzieć. - Posłusznie zrobiłam to, co powiedział. Mówi się, że
oczy odzwierciedlają duszę człowieka, więc jakim ja muszę być, gdy w moich
oczach widzi się tylko nienawiść i żałość?
Opadł na mnie. Poczułam jego
ciężar ciała na swoim i wiedziałam co zaraz zrobi. Widziałam jego oczy. Oczy
szaleńca. Starałam wyrwać się z jego objęć. Uderzyłam go jedną ręką w twarz, a
drugą w klatkę piersiową. Niestety był silniejszy i natychmiast mnie
unieruchomił.
- Nic Ci to nie da. - znowu
uśmiechnął się w TEN sposób. - Ostrzegałem Cię, kochanie. - Tym razem zamiast
w twarz, dostałam w brzuch. Jęknęłam przeciągle, zapominając o taśmie na moich
ustach. Czułam jego rękę pomiędzy moimi udami. Wsunął we mnie palec.
Zaczął się śmiać.
- Lubisz to. - Nie
wiem czy chciał przekonać siebie czy mnie. - Przestańmy się bawić jak dzieci.
Przecież jesteś już dorosła. - Palec w mgnieniu oka zamienił się na coś o
wiele większego i grubszego. Łzy, które przez jakiś czas starałam się
powstrzymać, teraz strumieniami płynęły po moich policzkach. Zaczął
się ruszać bez ostrzeżenia, szybko i brutalnie. Taśma, którą wcześniej zakleił
mi usta, nie pozwalała mi na najmniejszy krzyk. Z moich ust wydobył
się jedynie dziwny dźwięk. Mężczyzna musiał odebrać to za odgłos
rozkoszy, bo znów się uśmiechnął przyspieszając ruchy swoich bioder.
Nagle coś odrzuciło go na
drugi koniec pokoju. Nie wiedziałam co to było, ale postanowiłam
wykorzystać chwilę nieuwagi. Wybiegłam z pokoju i udałam się do łazienki
przekręcając klucz. Po chwili przyszedł i zaczął się dobijać.Wrzeszczał i
bił pięściami w drzwi. Byłam pewna, że można było usłyszeć to poza naszym
domem.
Po jakimś czasie usłyszałam
kroki. O wiele lżejsze i cichsze od jego. Wiedziałam, że to moja matka.
- Zostaw ją. Zobaczymy jak
długo wytrzyma. Chodź do łóżka – powiedziała. - Ale zobacz.. - po chwili Jane zaśmiała się.
- Zajmiemy się tym na
osobności, chodź.
Ostatnią rzeczą którą
słyszałam był jego śmiech.
Nie wiem ile czasu spędziłam w
toalecie. Siedziałam, płakałam i wymiotowałam na zmianę. Czułam się jak ostatni
śmieć, jak nic nie warte ścierwo.
Tak wyglądała moja relacja z ojcem. Do tej
pory pamiętaj jak to się zaczęło. Miałam chyba siedem lat, kiedy
matka pojechała na konferencję za granicę, zostawiając mnie z ojcem
samą. Przyszedł wtedy do domu i wszedł do mojego pokoju. Nie wiedziałam, że to
zrobi. Myślałam, że to jakaś zabawa. Matki nie było cały tydzień, a ojciec mnie
gwałcił raz za razem. Myślałam, że jak jej powiem to coś z tym zrobi; że każe
mu przestać, ale ona tylko powiedziała, żebym była grzeczna i robiła to,
czego on chce. Po to tu
jestem.
Alice&Sasza <3
OMFG ZAJEBISTEEE :3
OdpowiedzUsuńSie wie ;3
UsuńNie wiem co napisać, czytałam już kilka dramione, ale takiego jeszcze nie ;C. Lecę dalej.
OdpowiedzUsuńPozdro Czo.
Zapraszamy serdecznie do czytania i komentowania.
UsuńAlice&Sasza <3