4 stycznia 2014

Rozdział 3

Rozdział 3.
Draco czekał na jakąkolwiek reakcję z jej strony. Dziewczyna nie ruszyła się nawet o milimetr, ale zapytała:
- Czy oni nie żyją? - Nie mógł rozpoznać czy jest zła, wdzięczna, nic!
- Żyją, ale będą cierpieć.
Nagle zrobiła coś, czego nigdy by się po niej nie spodziewał. Dotknęła dłonią jego policzka, po czym ucałowała go w drugi. Jeden lekki, a zarazem tak wiele znaczący pocałunek.
- Dziękuję- wyszeptała i chciała wstać, jednak jego dłoń jej na to nie pozwoliła. Spojrzała na niego ze zdziwieniem. Pociągnął ją w swoją stronę, więc była zmuszona usiąść mu na kolanach. Nie odrywając oczu od tych karmelowych krążków należących do dziewczyny, zbliżał jej twarz do swojej. Będąc kilka minimetrów od jej pełnych, malinowych ust przymknął powieki, chcąc oddać się w całości tej chwili.
- Nie – szepnęła.- Nie chcę, Malfoy. - Otworzył oczy, zdezorientowany. Nie wiedział, co ma zrobić. Przymknął tylko oczy i kiwnął głową, by po chwili ukryć ją w zagłębieniu szyi dziewczyny.  - Nie mogę - powiedziała to tak cicho, że ledwie usłyszał.
- Wiem. Przepraszam. - “DRACO, DEBILU, ONA NIE JEST GOTOWA NA DOTYK FACETA!” Ten jego głosik zaczął go cholernie irytować, ale, niestety,miał rację. Hermiona nie była gotowa, może nigdy nie będzie. Takie przeżycia zostawiają ślad na człowieku, na jego psychice. - Co powiesz na to, byśmy gdzieś wyszli na obiad? - zaproponował.
- Tak, to chyba dobry pomysł zważywszy na to, że moje spaghetti nie nadaje się do niczego - zaśmiała się lekko. - Zastanawiam się, jakim cudem to jeszcze nie zaczęło żyć swoim życiem.
Chłopak również zaśmiał się i pomógł dziewczynie podnieść się z jego kolan,po czym sam wstał i doprowadził się do względnego porządku.
- Za 20 minut? Wezmę prysznic i pójdziemy gdzieś. - powiedział. Odpowiedziała mu skinieniem.
***
Hermiona i Draco właśnie przechodzili przez próg Malfoy Manor. Ślizgon jako prawdziwy dżentelmen otworzył przed nią drzwi i Poczekał, aż wejdzie. Był wieczór, bo po obiedzie poszli na spacer.
- Spędziłam naprawdę miło czas. Dziękuję - odezwała się gryfonka przy drzwiach do swojej sypialni.
- Przyjemność po mojej stronie - powiedział arystokrata z szelmowskim uśmieszkiem. Spojrzał na jej piękną twarz i przyjrzał się jej oczom. Gdyby były morzem, to chłopak właśnie poszedłby na dno. Utonął w tym pięknym, karmelowym kolorze i uznał, że nigdy nie widział nic piękniejszego. “Draco! To jest szlama!”, przypomniał mu głosik. Przez całe życie uczono go, że czystość krwi jest najważniejsza, a teraz miał to gdzieś. Przybliżył się o krok do dziewczyny i pragnął ją pocałować. Kiedy już był blisko odwrócił głowę i szepnął jej do ucha: - Dobranoc.
- Idiota - mruknęła Hermiona i chwyciła jego koszulę przyciągając go do siebie. Jej usta znalazły się na jego. Draco w momencie przejął władzę nad pocałunkiem. Złapał ją jedną ręką w talii, a drugą przechylił jej głowę do tyłu. Była niższa od niego, więc musiała stać na palcach. Kiedy wreszcie oderwali się od siebie, spojrzeli sobie w oczy.
Dziewczyna poczuła dziwne uczucie w brzuchu. Wiedziała, że nie powinna go czuć, ale nie mogła tego powstrzymać. Uśmiechnęła się i powiedziała:  
- Dobranoc.
Gdy weszła, Draco jeszcze przez chwilę stał w korytarzu przed drzwiami Hermiony. Oparł rękę o ciemne drewno i uśmiechnął się sam do siebie. Przez tę dziewczynę uśmiech nie schodził mu z twarzy.  “No to się, kurwa, wkopałeś” pomyślał i poszedł do swojej sypialni.
***
Leżałam w łóżku i już powoli zasypiałam. Miałam jak zawsze koszulę nocną, której nienawidziłam. Miałam nadzieję, że dzisiaj nie przyjdzie. Już jest noc, a jego nie ma. Pomyślałam, że nie przyjdzie i mogę sobie pozwolić na sen. Zamknęłam oczy i oddałam się w objęcia Morfeusza. Spałam tak przez godzinę, kiedy poczułam ból.
Przyszedł.
Zdążył zakleić mi usta, zedrzeć koszulę i wtargnąć we mnie. Starałam się krzyczeć, ale nie mogłam. Zawsze to robił. Lubił to, że pozbawia mnie kolejnej rzeczy. Głosu. Poza tym bał się sąsiadów. Kiedyś zadzwonili na policję i miałam nadzieję, że to wszystko się skończy, ale ojciec jakoś ich zbył. George poruszał się brutalnie. Miałam 10 lat, a w życiu doświadczyłam więcej brutalności niż ktokolwiek inny.
Zaczęłam płakać. Łzy ciekły mi ciurkiem po policzkach. To było dla mnie zbyt wiele. Za dużo bólu i cierpienia. Nie mogłam się powstrzymać i z każdą chwilą wydawałam coraz głośniejsze dźwięki. Zupełnie bezradna zaczęłam piszczeć na tyle, na ile pozwalała mi taśma. Już nie kontrolowałam swojego ciała. Gorzkie krople zaczęły tworzyć jakby potok wypływający z moich oczu.
- Nie rycz, dziwko - powiedział George i przyspieszył, uderzając pięścią w mój brzuch. Ból był jeszcze większy.
Starałam się krzyczeć. Krzyczałam tak głośno, jak tylko potrafiłam.
Nagle poczułam ręce na moich ramionach. Odtrącałam je, ale trzymały mnie tak mocno, że nie mogłam ich oderwać od mojego ciała.
I się obudziłam.
***
Nad dziewczyną stał Draco i trzymał ją za ramiona. Hermiona zalała się łzami i wtuliła w jego nagą klatkę piersiową.
- Przepraszam. Krzyczałaś przez sen i nie wiedziałem, co zrobić - powiedział ślizgon i przytulił ją.
- To ja przepraszam - odezwała się dziewczyna pomiędzy kolejnymi falami łez. - Śniło mi się… śniło… - nie mogła tego wymówić. Samo wspomnienie sprawiało jej zbyt wiele bólu.
- Cii… nic nie mów. Przesuń się trochę, zostanę z Tobą, dopóki się nie uspokoisz. - Gryfonka posłusznie przesunęła się na bok. Draco położył się za nią i objął w pasie- tak samo jak spali pierwszej nocy. Granger nie mogła opanować łez, więc nadal spływały jej po policzkach, aż na poduszkę. - Spokojnie, już jest dobrze. Nikt cię nie skrzywdzi - powtarzał cicho do jej ucha. Ukołysana jego słowami, zapadła w sen wolny od koszmarów.
***
Malfoy nie spał całą noc. Kiedy tak leżał obok brązowowłosej, nie był w stanie usnąć. Przy każdym zamknięciu oczu wdział ją, jej cierpienie i strach w oczach kiedy się obudziła. Nawet po ciemku była tak olśniewająco piękna. Tulił ją do siebie jak najdelikatniej i najbliżej, jak mógł. Nie pozwolił, by koszmary do niej powróciły. Kiedy leżała taka niewinna i bezbronna, nie potrafił sobie wyobrazić, jak ktokolwiek mógłby ją skrzywdzić. W takiej pozycji przeleżeli do rana, aż Hermiona się obudziła. Najpierw była zdziwiona, że leży tak obok Draco, ale potem wtuliła się bardziej w jego ramiona. Chłopak cały czas udawał, że śpi i nie dał po sobie poznać, jak bardzo mu się to podoba, chociaż uśmiech aż się prosił o to, by wpełznąć na jego idealnie wykrojone usta.
- Dobry - szepnął do jej ucha, a ona podskoczyła.
- Nie wiedziałam, że nie śpisz! – powiedziała, po czym obróciła się twarzą do niego.
- Trudno było zasnąć, kiedy obok mnie leży taka piękna kobieta pozwolił by uśmiech wpełzł mu na usta, słysząc śmiech dziewczyny. Miała taki uroczy głos. “Draco opanuj się!” powtarzał głosik, ale go zignorował. - Jak ci się spało? - zapytał.
- Jak nigdy- po tych słowach ukryła twarz w zagłębieniu jego szyi. - Dziękuję, ze tu przyszedłeś - jej oddech palił jego skórę.
- Zawsze - powiedział, a dziewczyna podniosła głowę, by spojrzeć w stalową toń jego oczu. Draco nie wiedział, ile tak na siebie patrzyli. Sekundy, minuty, a może godziny? Uznał, że to nieważne. Ważna jest ona. To, że tu jest i nie odtrąca go od siebie. Ba! Poniosła głowę i pocałowała go po raz drugi w przeciągu jednego dnia. Ślizgon znów się lekko zdziwił, ale to uczucie przeszło szybko i znów przejął kontrolę nad pocałunkiem. Chwycił ją w talii i wsunął język do jej ust. Chwilę później już w unosił się nad nią i całował z wielkim żarem.
- Nie, nie mogę - powiedziała po chwili.
- Spokojnie kotek, nie posuniemy się dalej. Powiedz stop, a ja przestanę. Mogę być cierpliwy, jeśli chcę - uśmiechnął się ciepło. Gryfonka widząc to ciepło w jego oczach nie potrafiła powiedzieć tego jednego słowa. Wszystkie odruchy mówiły jej, by go odepchnęła, zaczęła walczyć, ale ona nie mogła. Znów go pocałowała na znak, żeby nie przestawał. Chłopak chwilę później opadł obok niej i chwycił ją tak, że leżała teraz na nim. Zaśmiali się oboje i zakończyli ten długi pocałunek. Hermiona oparła się na jego piersi i położyła rękę nad jego sercem słuchając jego uderzeń.  
- Zdziwiona, że jednak je mam? - zaśmiał się lekko. Uniosła głowę i spojrzała w jego oczy. Płynne, stalowe szczęście. Widziała, że był szczęśliwy, że czerpał z tej sytuacji wiele radości.  
- Zmieniłeś się - stwierdziła nagle. Popatrzył na nią niezrozumiale. - Bo widzisz M-a-l-f-o-y… kiedyś nie dotknąłbyś mnie - to znaczy szla… - nie dał jej dokończyć.
- Ludzie się zmieniają Granger. Akurat Ty powinnaś o tym najlepiej wiedzieć. I proszę, nie używaj tego słowa na S.  
- Ja to co innego. Użyłam zaklęcia, które mnie zmieniło - mruknęła.
- I tu się mylisz. Szukałem trochę na ten temat i każde zaklęcie zmieniające osobowość trwa góra kilka godzin. Mówiłaś, że pobyt w Hogwarcie je spotęgował, ale nie mogło trwać dłużej niż jeden dzień. To TY się zmieniłaś. Nie zmieniła cię magia, tylko twoja wola.
- Placebo… - mruknęła pod nosem.
- Widzisz? Ludzie się zmieniają i sama jesteś chodzącym dowodem - powiedział z czułością. “Miona, błagam Cię.. Malfoy i czułość? Na głowę upadłaś czy jak?”. Głos w jej głowie nie dawał jej spokoju, ale mylił się. To uczucie było nie do podrobienia. Czuła je w każdym centymetrze swojego ciała. Po raz kolejny uniosła głowę i go pocałowała. Jednak on pierwszy przerwał pocałunek.
- Chodźmy coś zjeść - zaczął się podnosić.
- Zgoda, o ile ty gotujesz.
- Stoi - zaśmiał się i wstał z łóżka.
Idąc w stronę kuchni rozmawiali wesoło, nie zwracając uwagi na to, w co są ubrani. Nie krępowało ich to. Nie zważając na przeszłość, która w ciągu tych zaledwie 3 dni przestała dla nich mieć jakiekolwiek znaczenie, rozmawiali, śmiali się i przepychali.
- To co jemy? - zapytał arystokrata kiedy dotarli do kuchni. Zerknął na towarzyszkę i uśmiechnął się widząc jej bluzkę, przez którą było dokładnie widać jędrne piersi. Usiadła i oparła głowę na rękach, nieświadomie ściskając biust.
- A co umiesz zrobić?
- Och, kotek, umiem zrobić dużo rzeczy - jego zęby błysnęły, by gryfonka dostrzegła podtekst. Uśmiechnęła się i wywróciła oczami. Draco zaczął wyciągać z półek i lodówki poszczególne produkty. Hermiona przeprosiła ślizgona i poszła do łazienki. Kiedy wróciła, śniadanie już leżało na talerzu. - Szybki jesteś. - oznajmiła, a chłopak wybuchł śmiechem i powiedział:
- Tylko w niektórych momentach - uniósł brew. - A teraz jedz. - postawił przed nią jedzenie: tosty z szynką i serem.  
Kiedy już zjedli wszystko, co Draco przygotował, poszli się ubrać w wygodne ubrania. Nie mogli przez cały czas chodzić w piżamach. Nastolatka uznała, że przez cały dzień będzie czytać, więc od razu udała się do biblioteki. Usiadła w wygodnym fotelu i otworzyła księgę, którą ostatnio czytała. Chwilę później usłyszała, jak ktoś dobija się do drzwi wejściowych. Wiedziała, że Draco otworzy, ale i tak wstała. Przeszła kilka korytarzy i usłyszała dwa głosy:
- Gotowy, Smoku? - zapytał jeden. Była pewna, że ten głos należał do Blaise’a Zabiniego- najlepszego kumpla Draco.
- Diable, nie wiem czy dzisiaj pójdę…
- No daj spokój! Co cię zatrzymuje? - Hermiona nie wiedziała o co chodzi, ale miała nadzieję, że powiedzą to na głos.
- No… emm…
- Widzisz? Nic! Przecież chodzimy na to od roku! Te ucieczki z Hogwartu do klubu… No nie daj się namawiać!  
- No dobra. Zgoda, ale…
- Tak! - wrzasnął Zabini.
- SHH! - uciszył go Malfoy. - Ale teraz musisz iść.
- Uuu sprowadziłeś sobie jakąś panienkę i nie chcesz, bym ją spłoszył? Zaraz będziesz ich miał do woli, a one będą gotowe by się dla ciebie rozebrać!- Hermiona stanęła jak wryta. Już wiedziała, gdzie nastolatki się wybierają, ale miała wielką nadzieje, że się myli.
- Tak - powiedział Draco, na co dziewczyna bardziej zesztywniała - a teraz sobie idź! Dogonię cię.
- Jasne - mruknął Blaise, a gryfonka rzuciła się biegiem do biblioteki. Postanowiła udawać, że nie słyszała tej rozmowy. Ledwie zdążyła usiąść i otworzyć książkę na byle jakiej stronie, a już usłyszała, jak Draco puka do drzwi. Dziewczyna miała nadzieję, że nie widział jej, jak brała zakręt w ostatni korytarz.
- Proszę - siliła się neutralny ton. Chłopak wszedł do pokoju.
- Hej. Słuchaj, przyszedł Blaise i ma problemy. To mój najlepszy kumpel i muszę mu pomóc. Nie masz nic przeciwko temu, że zostawię cię na resztę dnia samą?
- Nie. Nie ma sprawy - powiedziała Hermiona i poczuła się tak, jakby właśnie dawała mu przyzwolenie na sprzedanie swojej duszy.
- Dzięki - powiedział i pocałował ją w policzek na pożegnanie. Zachowywali się jak normalna para, a przecież nią nie byli. Przyszła do tego cholernego domu 3 dni temu! Kiedy chłopak wyszedł z domu, postanowiła go śledzić. Oczywiście ślizgoni aportowali się przy drzwiach, więc nie wiedziała, od czego zacząć. Postanowiła udać się do Hogsmeade, ponieważ mężczyźni mówili, że uciekali z Hogwartu na te wypady, więc nie mogło być to daleko. Zastanowiła się, gdzie znajduje się tam klub ze striptizem, ale nie mogła sobie nawet przypomnieć budynku, który by tak wyglądał.
Dziewczyna przez kilka kolejnych godzin szukała czegokolwiek, co wyglądałoby podobnie, dopóki nie zobaczyła ulotki na słupie- “Szukasz rozrywki? Wpadnij!”- z wizerunkiem kobiety tańczącej na rurze. Pomyślała, że ponieważ tułała się tak przez kilka godzin, warto spróbować. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, ruszyła w stronę budynku. Miejsce nie zachwycało wyglądem. Stary, sypiący się budynek z wielkim neonowym napisem “CADELA”*. “I to ma być klub? Czy ktokolwiek tu przychodzi?”. Dziewczyna zignorowała głosik w jej głowie i weszła do środka. Wypatrywała ślizgona i go znalazła. Siedział na fotelu i obściskiwał się z jakąś blondyną. Chłopak właśnie wsuwał jej ręce pod bluzkę, a Hermiona wybiegła z klubu i aportowała się szybko do Malfoy Manor. Wpadła do domu i pobiegła do “swojej” sypialni. Spakowała wszystkie swoje rzeczy. Nie było ich wiele, jedynie ubranie, które nosiła wczoraj, i piżamę, bo nie zdążyła się wypakować. Zmniejszyła swój bagaż do rozmiarów pudełka zapałek i wybiegła z budynku. Po raz kolejny dzisiejszego dnia aportowała się z siedziby Dracona.
***
Draco siedział właśnie w fotelu w dobrze znanym mu klubie. Przychodził tutaj co tydzień z Diabłem i bawili się. Chłopak nie mógł zapomnieć o Hermionie, dopóki nie podeszła do niego blondynka. Zaczęła dla niego tańczyć, a on jej na to pozwolił. Ślizgon dobrze wiedział, że tutaj również uprawia się prostytucję, a on był stałym klientem. Nie widział nic złego w zabawie. Dopiero kiedy zaczął się obściskiwać z osaczającą go dziewczyną, poznał ją. To była uczennica Hogwartu, która ukończyła edukację dwa lata temu. Meissa Black. Chodziła do Slytherinu, więc nie dziwił się, że tu jest. Zaczął wsuwać jej ręce pod skromną koszulkę. Kiedy dotknął piersi, ona wstała i złapała go za rękę, idąc w kierunku zaplecza. Dobrze wiedział, że znajdowało się tam kilka “sypialni” dla gości. Wepchnęła go do pierwszej wolnej i zamknęła pokój.
- Zacznijmy zabawę - powiedziała. Stanął za Meissą Black i objął jej piersi masując i ugniatając. Obróciła głowę, chcąc go pocałować, jednak on odsunął się nieznacznie i zerknął sugestywnie w dół. Blondynka opadła na kolana i rozpięła spodnie. Opadły do kostek, a zaraz za nimi opadły bokserki. Pomogła mu zdjąć buty, spodnie i skarpetki. Został w samej koszuli, a spod jej brzegu było widać wystającego penisa. Zaczęła go pieścić ustami i dłońmi. Oddawał się tej przyjemności dłuższą chwilę, by nagle podnieść ją do góry i obrócić do siebie tyłem. Rozpiął jej zwiewną spódniczkę i zsunął w dół, a zaraz za nią poleciały czerwone, koronkowe majteczki. Zmusił ją do tego, aby wypięła się w jego kierunku. Nie bawił się w czułości i inne takie. Wszedł w nią jednym pewnym ruchem i nie dając jej chwili na przyzwyczajenie, zaczął się poruszać. Szybkie ruchy mężczyzny przyniosły efekty w postaci głośnych pojękiwań dziwki. Wiedział, że już kończy, więc przyspieszył ruchy czując w lędźwiach zbliżający się wybuch. Po chwili było już po wszystkim. Odchrząknął i bez zbędnych emocji rzucił na łóżko kilka złotych monet. Bez zastanowienia ubrał się i wyszedł z pomieszczenia. Przy wyjściu pożegnał się jeszcze z Zabinim.
***
Draco po wyjściu z Cadela aportował się do domu i wślizgnął się po cichu do sypialni, by nie obudzić Hermiony. Wszedł do łazienki i po krótkim prysznicu poszedł spać. W jego głowie panowała pustka. Myślał, że ten jego wkurzający głosik coś mu powie, ale on siedział cicho. I dobrze. Położył głowę na poduszce i natychmiast zasnął.
Obudził się dopiero po 10 rano. Zdziwiło go to, ponieważ miał lekki sen i słyszał nawet, jak jakieś zwierzę odzywa się w nocy. Myślał, że gdy Hermiona się obudzi, to on również, ponieważ dzieliła ich tylko cienka ściana. Pomyślał, że gryfonka jeszcze nie wstała, więc poszedł pod prysznic. Kiedy skończył ubrał się i poszedł jak zawsze rano do kuchni, by coś zjeść. Nie miał ochoty na nic większego niż kanapki, więc tylko je zrobił. Położył wszystko na tacy, jak kilka dni temu i ruszył do sypialni Hermiony. Kiedy zapukał nikt się nie odezwał, więc wszedł do pokoju. Gdy spojrzał na łóżko, przeraził się. Było puste i nie wyglądało na to, by ktoś w nim spał.
- Hermiona?! - zawołał Darco. Odłożył jedzenie na stolik z nadzieją, że jest w łazience, ale tam również jej nie było. - Kurwa. - zaklął pod nosem i wybiegł z sypialni.
 
Hermiona siedziała właśnie na balkonie w jakimś przydrożnym motelu paliła papierosa. siedziała, że Malfoy nie widział jej wczoraj i miała nadzieję, że nie zobaczy nigdy więcej. Co ona sobie myślała? 3 dni? 3 jebane dni?! To śmieszne. Wyrzuciła niedopałek za barierkę i wróciła do pokoju. Założyła skórzane spodnie, obcisły top i wysokie kozaki. Uznała, że ten ubiór dobrze ją odzwierciedla dzisiejszego dnia. Zamknęła pokój i wyszła. Zawsze miała swoje ubrania przy sobie, na wypadek, gdyby nagle musiała uciekać. Uśmiechnęła się i ruszyła do pubu, który był nieopodal. Weszła do środka i usiadła przy barze. Czekała na kogoś. Zamówiła piwo i obserwowała drzwi. Czekała, aż się otworzą i osoba, której oczekiwała, wejdzie przez nie.
William. To właśnie niego wyczekiwała.


* Cadela to po portugalsku suka, zdzira, kurwa.


Sasza & Alice 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Lydia Land of Grafic